niedziela, 24 lutego 2013

Wyspa Poveglia

Odkąd pamiętam chciałem zwiedzić wyspę Poveglia.
Od małego znałem jej nazwę, historię i położenie.
To była moja obsesja.
Rodzice często żartowali że moje pierwsze słowa to "Wyspa Poveglia"

Nie wiadomo skąd poznałem nazwę. Widocznie kiedyś w telewizji padła jej nazwa i ja jako brzdąc.
Pierwsza samodzielnie przeczytana notatka była o tej wyspie. Geografia, historia, WOS i WOK. Na każdym z tych przedmiotów, pytałem na pierwszej lekcji nowych nauczycieli o tą wyspę.

To jest moja obsesja. Obsesja tak wielka że znajomi nazywają mnie Poveglio.

Ale nie przeszkadzała mi ona w normalnym życiu. Skończyłem liceum o profilu biologiczno-chemicznym, dostałem się do Akademii Medycznej i znalazłem pracę jako kardiochirurg.

Teraz mam 35lat i zaoszczędziłem dość by móc tam jechać.

Haha

Spędzę tam dwa tygodnie. Dwutygodniowy urlop to cudowna rzecz.
Dwa tygodnie sam na wyspie zwanej przeklętą.
Na wyspie, która jak mówią mieszkańcy Wenecji jest przeklęta.
Na wyspie, z której w ciche, mroźne noce słychać wrzaski chorych i obłakanych.
Na wyspie, na której nielicznych było w stanie spędzić jedną noc.
Będę sławny

Dla potomności biorę dyktafon. Potem przeredaguje to w książke. To jest mój pierwszy wpis.

***
Nagranie drugie:

Porąbany kraj. Musiałem zapłacić ponad pięć tysięcy euro miejscowemu żeby mnie podwiózł tą łódką na wyspę. I kolejne pięć tysięcy by wrócił po mnie za dwa tygodnie.
 Mruknął: "Non sopravvivere molto"

Mogłem się uczyć włoskiego, to bym wiedział o co mu chodzi. No ale trudno.
Jestem już na wyspie. Rozbiłem namiot przy strumyku, pięćset metrów od dzwonnicy.
Wkurzający jest fakt że wszędzie są kości po chorych na dżumę. Żaden strumyk nie jest czysty. Co nie zajrzę pod drzewo to kość. Co nie odgarnę liści to jakaś czaszka lub piszczel. Normalnie jakby ogołocił całą wyspę z roślinności, budynków i zwierząt, zostawił suchą ziemie, następnie porozrzucał kości jak zboże dla ptaków, i z powrotem dał roślinność, budynki i tym podobne.
Walić to. Te kości mają po czterysta, pięćset lat. Nic złego mi się nie stanie. To tylko ludzie. Tylko że bez skóry, mięśni, tłuszczu i życia. 

Musiałem zabezpieczyć obóz. A że przypłynąłem dopiero o 17:00 to nie miałem czasu na zwiedzenia. Idę spać.

***
Trzecie nagranie:

Miejscowi to chyba jakiś ciemnogród. Wstałem i nic mi nie jest. Żyję. I jeszcze się wyspałem jak nigdy dotąd.
Nie wiem skąd ten strach. Widocznie ludzi przeraża legenda tego miejsca. 
Wyspa jak wyspa. 
Idę pozwiedzać. Mam nadzieję że coś ciekawego odkryję w tym szpitalu. Kto wie może nawet wejdę na dzwonnicę?

***
Czwarte nagranie:
O kurwa, kurwa, kurwa, kurwa...ja pierdole...
Muszę się uspokoić. To na pewno tylko przywidzenie.
Wczoraj jak rozbijałem obóz było dość ciemnawo. Słabe światło. W końcu zachód słońca. Dlatego tego nie zauważyłem. Albo to żart miejscowych. Na pewno. Pewnie chcą mnie nastraszyć. Przecież to niemożliwe by kości samoistnie zostały ułożone w napis "WON" tuż naprzeciwko mojego namiotu.
To na pewno głupi żart. Dla bezpieczeństwa biorę pistolet. Zwiedzę ten szpital choćbym mieli mi ułożyć z tych kości całe Piekło Dantego. 

***
Piąte nagranie:
Jestem w szpitalu. Paskudny budynek. Zadziwiający jest fakt że nigdzie nie ma graffiti. Idę dalej.
Szlag. W coś wdepnąłem. Czekaj.
Szlag by to. Kiedyś wyjechałem z żoną na urlop na mazury na trzy tygodnie. Zostawiłem kawałek szynki w lodówce która była odłączona od prądu. W mieszkaniu było gorąco bo zapomniałem zakręcić grzejnik. I wilgotno bo rura pękła. Plus nie zamknięte drzwi od lodówki.
To co wyewoluowało z tej szynki...
No cóż...
Właśnie w coś takiego wdepnąłem teraz...
W sumie nie przypomina to szynki. 
Hmm...
O kurwa,kurwa,kurwa,kurwa...
Ja pierdole...
No kurwa...
Zjebany żart...
To coś to nie była szynka. To była ręka. Ręka w totalnym rozkładzie! 
Ja pierdole...Wenecjanie to pojebani ludzie...
Nie wracam dziś do szpitala. Idę odreagować.

***
Szóste nagranie:
Chyba nie wytrzymam tutaj dwóch tygodni. Coś jest na rzeczy. Czuję że ciągle ,coś mnie obserwuje.
Coś, a nie ktoś. 
Nie wiem jak wytrzymam następne trzynaście dni. 
Ale jedno jest pewne. Jeszcze jeden głupi żart a zabije każdego kogo znajdę na wyspie. 
***
Nagranie numer siedem:
Spokojna noc. Ubrałem się i wyszedłem przed namiot. Siedzę i delektuje się światłem słonecznym. W sumie ta wyspa ma swój urok. Gdyby nie te głupie żarty.
Podziwiam czaszki. Niektóre są naprawdę ładne. Kto wie, może wezme sobie jakąś do domu.
O proszę ta na przykład: małe zęby, duże oczodoły, wystające kości policzkowe.
Nie wiem czemu, ale nie chcę iść do szpitala dzisiaj. Ta ręka mnie odrzuciła. Może jutro albo pojutrze pójdę.
A dzisiaj załatwię sobie pożywienie.

W sumie wpadłem na ciekawy pomysł, na zabezpieczenie się przed zwierzętami.

***
Nagranie ósme:
Tak, wiem spieprzyłem sprawę. Ale naprawdę nic ciekawego się nie działo przez te ostatnie trzy dni.
W sumie przez ostatnie trzy dni budowałem.
Wiem że zabawnie to brzmi ale budowałem. Zbudowałem sobie mur ochronny wysoki na dwa metry. I daszek.
A wszystko to z kości i trawy.
Czy ja wariuję? Czy tak robią normalni ludzie na nienormalnej wyspie? Nie wiem. Chyba tak.
Jutro idę do szpitala. Koniec. Idę i już.
Tylko najpierw zbuduje sobie bramę, bo zapomniałem...

***
Nagranie dziewiąte:
[głos chrapliwy]
Kurwa...
Trzy dni w pierdolonej piwnicy...
Zajebie gnoi...Po prostu [kaszle] zajebię jakąś kością...
Ale od początku [kaszle]
Wszedłem do budynku [długo kaszle]. Tubylcy [kaszle] niech ich piekło pochłonie usunęli rękę. Z własnej głupoty postanowiłem zwiedzić piwnice [kaszle]. Przecież wszyscy wiedzą [kaszle] że zawsze w piwnicach są najciekawsze sekrety [kaszle] Gdy tylko zszedłem na dół, po schodach ktoś zamknął drzwi [kaszle] a mi się akurat bateria w latarce wyładowała. Sukinsyny otworzyły drzwi po trzech dniach [kaszle].
Najgorsze jest to że przez te trzy dni ktoś siedział obok mnie i cały czas głaskał po plecach [kaszle]
Idę spać. Muszę się wygrzać [kaszle] Koniec nagrania 

***
Nagranie dziesiąte:
Nie wiem ile dni minęło...Jestem słaby...Gorączka rzucała mną jak szmacianą lalką...
Nie pamiętam wiele...Rzeczywistość miesza mi się z  snem. Czy ci ludzie z czarnymi krostami na twarzy naprawdę tu byli? Czy naprawdę słyszałem głos mojej żony która mówiła "morte" przez cały czas? Czy naprawdę widziałem jak człowiek skakał z dzwonnicy? Nie wiem co się dzieję. Nie wiem ile dni leżałem, pogrążony w marach. 
Nie chcą mnie na tej wyspie. Jutro jak zregeneruje siły, idę na przystań. Prze obozuje tam, aż nie przypłynie ten włoch. Mam dość. Poddaje się. Ale jutro...jestem taki śpiący...takizieeeeeeeeeew...
[słuchać szum]morrrrrrrrrte[koniec nagrania]

***
Nagranie jedynaste:
JA PIERDOLE! KURWA JEBANA MAĆ! CO ZA POPIERDOLONY KRAJ! CO ZA POPIERDOLENI MIESZKAŃCY WENECJI! TO JEST KURWA CHORE!

***
Nagranie dwunaste:
Minęły dwa dni od ostatniego nagrania. Muszę się wytłumaczyć. Po prostu muszę.
Po nagraniu dziesiątym zasnąłem. O dziwo wciąż nagrywając. Nagrywało aż bateria nie siadła. Dobrze że mam zapasowe.
W każdym razie miałem sen. Śniło mi się że do mojego namiotu weszła moja żona. Że się całowaliśmy. Że uprawialiśmy dziki,namiętny seks. Skończyłem w mojej żonie i zasnąłem nagi na jej ciele. Nie ważę dużo, więc często tak robię. Jej to nie przeszkadza.
Rano gdy obudziłem się, wciąż na kimś leżałem. Mój penis był w stanie erekcji. Nic dziwnego. Po takim śnie.Tylko że był w kimś! Ale ja wciąż nieprzytomny nie zdawałem sobie sprawy. Myślałem że jestem w domku.
Po pięciu minutach zdałem sobie sprawę jaka jest prawdziwa sytuacja. Otworzyłem oczy.
Otwarcie oczu i spojrzenie martwej dziewczynie w twarz nie jest najlepszą rzeczą na tym popierdolonym świecie. Tym bardziej że była chora na dżumę.  Tym bardziej że była w dość znacznym rozkładzie. Tym bardziej że wiedziałeś że właśnie przeruchałeś trupa.
Brrr...
Wypierdalam z tej wyspy. Żałuję że tu wróciłem. Co? Czy ja powiedziałem wróciłem? Kurwa...Miesza mi się w mózgu...Chodziło mi o to że tu przybyłem...

***
Nagranie trzynaste:
Pierdole włochów. Pierdole oszustów. Płynę jutro wpław. Ja chcę do domu. Ci chorzy psyhopaci ustawili ogromny napis naprzeciwko mojego namiotu. Napis brzmi: MORTE. Pojebany kraj.
***
Nagranie czternastę:
Boję się. Boję się jak diabli. Pakuję namiot i uciekam tam gdzie mnie nie dopadną. Idę do dzwonnicy. Zatarasuje się i nikt mi nie wejdzie. Z niej dobrze widać przystań. Wystarczy że będę ją obserwował i wszystko będzie dobrze....Wszystko będzie dobrze...

***
Nagranie piętnaste:
Ta dzwonnica wysoka jest. Jak cholera.
 Jak ładnie tu. A jak wysoko. A ciekawe co się stanie jak zrobię dwa kroki do przodu. O stoję już na krawędzi. Wysoko. A na dole, ci popierdoleni włosi poustawiali szkielety. I one tańczą. Jak ładnie im to wychodzi. Ciekawe czy jak skoczę to mnie złapią. A spróbuje.
Co?
Kurwa nie...
[odgłos uderzenie ciała o ziemię]Fine della trasmissione

wtorek, 19 lutego 2013

Daleko jeszcze?

Pracuję jako taksówkarz na nocnej zmianie w korporacji taksówek.
Nigdy nie jeżdżę po mieście.

Zawsze odwożę ludzi z miasta do okolicznych wsi.  Ludzi którzy w większej części są pijani albo tak zmęczeni pracą że gdy dojeżdżamy już na miejsce oni najzwyczajniej śpią.

Czasami im zazdroszczę. Od codziennej i męczącej pracy w nocy, nie mam czasu by oglądać światło słoneczne. Po prostu wtedy odsypiam.

To jest jeden z głównym powodów dla którego jestem sam. Innym jest to że boję się ludzi.
Paradoks ale ja naprawdę boję się ludzi.

Bycie taksówkarzem to niestety jedyna dostępna praca. Żałuje że skończyłem tylko gimnazjum. Ah gdybym tylko mógł się cofnąć w czasie. No ale nie mogę. Za to mogę jeździć taksówką o numerze 75666.

Dobra, przedstawiłem się.
No zapomniałem dodać że mam na imię Kamil i mam 19 lat.

Czas teraz na historię właściwą:

Był to listopad. Typowa Polska jesień. Deszcz padał, padał i jeszcze raz padał. Zwłaszcza w nocy.
Dostałem zgłoszenie: Jeden pan stojący na rogu ulicy Leśnej i Kościuszki chce żebym zawiózł go do Gałęziowa. To ponad 30km więc był w moim zasięgu.

Podjechałem. Klient bez słowa wsiadł do auta i usiadł na miejscu pasażera. Nie widziałem jego twarzy. Ubrany był w długi płaszcz oraz kapelusz który nachylił. Dodatkowo kołnierzyk płaszcza był postawiony.

Bojąc się jak diabli,po cichu odbezpieczyłem broń.
Po pokonaniu pół kilometra zapytał:
-Daleko jeszcze?
Przeraziłem się. Jego głos. Przypomnijcie sobie jak ktoś się dusi i próbuje coś powiedzieć. Wiecie. tak charczyście, ledwo, ledwo wypowiadając słowa.
Macie? Tak właśnie brzmiał jego głos.
Przemogłem się i odpowiedziałem zgodnie z prawdą że zostały 29,5km.
Po kolejnych pięciuset metrach zapytał o to samo.
Zaczął pytać o to co sto pięćdziesiąt metrów.
Bałem się powiedzieć mu żeby zamknął. Zresztą klient nasz pan.

Gdy został kilometr do wioski zamilkł.
Odstawiłem go. Zapłacił wymaganą kwotę i poszedł sobie.
Ja przeklinając deszcz i cały świat który wydał tak popieprzonych ludzi jak ten koleś zawróciłem auto.
Wyjechałem ze wsi. Włączyłem CB Radio. Gdy byłem już w połowie drogi do bazy usłyszałem:
-Daleko jeszcze?

Nie. Głos nie pochodził z CB. Pochodził w miejsca dla pasażera siedzącego za kierowcą.

***
Tytuły i podtytuły z gazet z ostatniego tygodnia:
"Grupa przedszkolaków potrącona na przejściu dla pieszych! Ośmiu nie żyje, czternastu w stanie krytycznym!"

"Nieznany sprawca karambolu! Doprowadził do wypadku na autostradzie A3. Piętnaście ofiar, ponad sześćdziesiąt rannych!"

"Poszukiwany kierowca taksówki o numerach bocznych 75666! Niebezpieczny! Uważaj na niego!"

***

Taksówki i jej kierowcy nigdy nie złapano. Rząd wyciszył sprawę. Nie chciał by wyszło na jaw jak nieudolny jest system ścigana przestępców.
Uważaj na taksówkę 75666. Bo to może być twoja ostatnia taksówka

środa, 13 lutego 2013

Raport

W roku Wielkiego Wybuchu Gwiazdy Solaris krążownik Kraw odkrył planetę. Planeta ta była czwarta od słońca i zamieszkiwały je dwunogie istoty które posiadały śladowe ilości inteligencji. Powstała specjalna komisja w celu sprawdzenia tejże planety. Istotom tym nadano nazwę IPI.

Raport 001

IPI dzielimy głównie na dwa gatunki*: gatunek większy, silniejszy, z dodatkową kończyną na dole kadłuba nazwany R i gatunek słabszy, mniejszy który ma dwie dodatkowe kończyny na górze kadłuba i dziurę na dole kadłuba nazwany T [patrz raport zwiadu 12.3.]

IPI wraz z upływem czasu stają się coraz mniejsze. Jak wiadomo z raportu numer 12.3 niezwykłą rzadkością wśród innych są istoty podobne fonetycznie. Nie wiadomo jaki mechanizm u nich za to odpowiada. W celu zbadania tego mechanizmu postanowiono obserwować jedną z nich.

Wybrano zdrowego osobnika, cieszącego się respektem wśród innych osobników. Nadano mu numer identyfikacyjny R12-2. Osobnik ten wraz z mijającymi latami stawał się coraz mniejszy, coraz bardziej słabszy, coraz mniejszy szacunek wśród innych osobników. Co ciekawe zaobserwowano że osobnik ten zamiast zdobywać doświadczenie i stawać się coraz bardziej samodzielny stawał się coraz mniej poradny. Zauważono że jego relacje stają się coraz mocniejsze z osobniczką T.

Po dłuższej obserwacji, osobnik R12-2 z olbrzymiego osobnika zamienił się w istotę wielkości naszego bochenka chleba, który to o dziwo jest tej samej wielkości, nazwy i smaku co bochenek chleba IPI.

Gdy osobnik R12-2 był wielkości bochenka, osobniczka T rozwarła swoje kończony dolne i przy pomocy osobnika R i drugiej osobniczki T wsadziła sobie R12-2 do dziury. Dół jej torsu nagle urósł.

Następnie osobnik R12-2 był trawiony przez osobniczkę T. Wraz z upływem czasu R12-2 tracił swoje narządy,organy i świadomość a osobniczce T malał dół korpusu. Widać że R12-2 bronił się bo dopóki miał kończyny dolne kopał byle się tylko wydostać.

W końcu zamienił się w gęstą maź z milionami bakterii których nie znamy. Wtedy też inny osobnik R wsadził swoją dolną dodatkową kończynę w dziurę osobniczki T. Kończyna ta wyssała tą maź, następnie przez pewien okres czasu poruszał nią w dziurze. Doktor G. postawił hipotezę że poszukiwał on resztek mazi.

Sprawdzono. Osobników R i T spotkało to samo co R22-2. Dzieje się to z każdymi osobnikami.
Nowe osobniki są wykopywane z ziemi.

Jest to raport numer 001 dotyczący pożywiania się IPI. Raport 002 dotyczy rozmnażania się IPI. Będzie udostępniony gdy nasi eksperci zrozumieją słowa klucz typu: ,,trumna", ,,pogrzeb", ,,śmierć".


niedziela, 10 lutego 2013

To coś...

Od dziecka cierpiałem na pewną dolegliwość. Tak to można nazwać. Odkąd pamiętam, czyli od piątego roku życie przynajmniej dwa razy w tygodniu strasznie bolała mnie szyja po śnie. Rodzice, lekarze i cała reszta otoczenia mówili że to dlatego że w złej pozycji zasypiam lub śpię. Że ją podczas snu nadwyrężam,

Jezu. Ile bym dał żeby to była prawda. Chyba wszystko co jest możliwe. To nie jest wina mojej złej pozycji podczas snu że ta szyja mnie boli. Szyja mnie boli przez to COŚ. Nie wiem jak to nazwać więc nazwałem go COŚ.

COŚ odkryłem podczas pewnej nocy. Naprzeciwko mojego łóżka jest kanapa. Jak byłem półświadomy, obudzony ze snu wyskoczyłem z łóżka i wskoczyłem na kanapę. Połowa kanapy była zimna, druga połowa natomiast nagrzana jakby ktoś na ni3j siedział.

Jako że czytuje creepypasty i horrory od dziecka oraz dodatkowo wierzę w rzeczy paranormalne dość szybko przestraszyłem się.

Postanowiłem to sprawdzić na własną rękę. W dość gówniarski sposób. W całych pokoju rozwiesiłem nitki. Słowo daję. Możecie się śmiać ale wszędzie wisiały nitki. Z jednego końca na drugi. Z drugiego na trzeci. Wszędzie. Poziomo. Pionowo. Na spak. Moja mama jest krawcową więc nici miałem pełno. W każdym razie efekt był że nie dało rady. Trzeba by było porwać jedną z nich. A wtedy nastąpiłaby reakcja która by mnie obudziła. Przerwana nitka zwalniałaby mechanizm półki nad moją głową, w efekcie czego szklanka zimnej wody lądowałaby na mojej twarzy

Jak możecie się domyślać zadziałało. Odkryłem to COŚ u siebie w pokoju. Co gorsza to COŚ wiedząc o tym że ja wiem że istnieje przestało się ukrywać.

Widok nie był przyjemny ale wyobraźcie sobie istotę humanoidalną z dużym zakrzywionym dziobem, wielkimi czarnymi oczami. Z czarnymi, przypominającymi uschnięte gałęzie rękoma i nogami. Z tułowiem posiadającym kilka dziur z czego widziałem jak z dwóch z nich wychodzą pająki. I penisem między nogami. Penisem grubszym niż te nogi, zwisającym aż po kolana.
Macie? No to dodajcie to tego jeszcze smród zgniłych jajek i błysk głodu w jego oczach.

Jak to zobaczyłem to zacząłem wrzeszczeć. On zniknął. Do pokoju wbiegli moi rodzice zbudzeni krzykiem.
Znaczy się chcieli wbiec ale te pieprzone nitki ich zatrzymały.

Niestety nie chcieli potem słuchać co do nich mówię. Dostałem szlaban na miesiąc i musiałem matce odkupić te pierdolone nitki. Przez dwa dni nie spałem, drżąc ze strachu przed tym CZYMŚ co siedziało na mojej kanapie naprzeciwko mojego łóżka.

Nie odzywało się. Nie reagowało. Gdy tylko próbowałem podejść ono zaraz znikało. Gdy próbowałem je nagrać znikało. Zrobić zdjęcie? Znikało. Zostawić włączoną kamerkę w laptopie i nagrać? Znikało.Ba. COŚ potrafiło wyłączyć mi laptopa.
Nikt mi nie wierzył. Nikt mi nie chciał pomóc. Byłem sam w swoim problemie. Sam.

W końcu po dwóch dniach padłem. Zasnąłem.
Rano gdy się obudziłem strasznie bolała mnie szyja a to COŚ uśmiechało się zadowolone.

Gdy wychodziłem, postanowiłem że skoro nie mogę tego CZEGOŚ przegnać to spróbuje je zabić.
Od ojca pożyczyłem spluwę. Nie pojawiło się do czasu jak ojciec znalazł spluwę pod moim łóżkiem i tak bardzo złoił dupę że przez trzy dni siedzieć nie mogłem.

Wysłali mnie do psychologa. Psychiatry. Psychoanalityka. Nic. Uznali że to moje nastoletnia próba zwrócenia na siebie uwagi rodziców. Olali. Ja pierdole...

A to COŚ dalej siedziało na mojej kanapie i się uśmiechało.
I tak przez dwa tygodnie.

Po dwóch tygodniach gdy przyzwyczaiłem się wystarczająco do tego CZEGOŚ by móc zasnąć chociaż na piętnaście minut, podszedło to do mnie i powiedziało. Powiedziało wiele strasznych rzeczy. Powiedziało że mnie lubi. Że mnie nie puści nigdy. Że mam bardzo ciasną dupę i lubi ją rżnąć swoim kutasem. Że to dlatego mnie szyja boli. Bo czasami za mocno mnie przyciśnie do poduszki. Że czasami współczuje mi i zamiast mnie rżnąć w dupę rżnie mnie w moje usta. Że okazuje tym łaskę. Że powinienem czuć się zaszczycony że jego plemniki mogą bytować w mojej dupie i gardle.

Próbowałem wszystkiego by się tego pozbyć. Strażacy byli u mnie w domu, gasić mój pokój cztery razem. To nadal było.
Próbowałem skończyć ze sobą. Po trzeciej próbie samobójczej wylądowałem w szpitalu psychiatrycznym.
Nawet tam co noc przychodził do mnie i mnie gwałciło.
W nagrodę że jako jeden z tysiąca ludzi z którymi tak się zabawia odkryłem jego egzystencje pozwala mi być w pełni świadomym tego co się dzieje podczas każdej nocy.

Nie dość że gwałciło mnie gdy byłem tego nieświadomy i utrzymywało mnie w tej nieświadomości podczas gwałtu, tak teraz potrafiło przyjść, siłą odwrócić na brzuch i zacząć rżnąć albo obudzić w środku nocy. I to wszystko w pełni świadome.
Płakałem. Wrzeszczałem.

Gdy przybiegali lekarze, pielęgniarki lub personel zostawali tylko mnie leżącego na brzuchu z opuszczonymi spodniami. To COŚ znikało

Wiem że już nigdy nie wypuszczą mnie ze szpitala...

Ale ostatnio opuściło mnie. Nie nawiedza mnie. Właśnie mijają trzy tygodnie kiedy ostatnio to tu było. Trzy tygodnie od kiedy mój młodszy brat Tomek skończył pięć latek....

niedziela, 3 lutego 2013

Bateryjka

Wiesz co to jest bateryjka BIOS-owa zwana też bateryjką płyty głównej?
Jeśli wiesz to idź do następnego akapitu. Ten poświęcony jest wytłumaczeniem dla laików:

Bateryjka BIOS-owa utrzymuje twój komputer w śnie. Sprawia że gdy tylko go włączysz on się budzi i wie jak ma działać jego procesor, karta graficzna itp. To coś jest odpowiedzialne by twój komputer żył. Ona za to odpowiada. To dość mocne uproszczenie i inni by się z tym nie zgodzili ale tak będzie najlepiej aby sens następnych akapitów do ciebie dotarł.

Jest rok 2944. I nie kłóć się ze mną. Jest 2944. Nie wiem który rok jest w twoim czasie ale u mnie jest 2944. I nie jest to wiadomość z przyszłości czy przeszłości. Po prostu z mojej i twojej teraźniejszości. Nie kłóć się! Czytaj uważnie to co piszę.

Nie jestem pewny ale na pewno większa część z tych co czytają to są z XXI wieku lub wyżej. Wiem że wtedy powstał film który nazywa się "Matrix" czy jakoś tak. Jeśli jesteś z XXI wieku lub wyższego włącz go i obejrzyj! To sama czysta prawda! Waszym życiem rządzą maszyny.

Zacznę od początku:
Ludzkość od XIX wieku szukała sposobu na nieśmiertelność, ewentualnie długowieczność. W 2130 roku odkryto małą elektrownie w mózgu.
Małą...Wykorzystano mózg sześciomiesięcznej dziewczynki by ten zasilał miasto liczące ponad trzy miliardy ludzi przez dziesięć lat. Dziewczynka leżała przez ten czas we śnie. Podawano jej dość dużą ilość środków nasennych by się nie obudziła.
Raz się obudziła. Spaliła wszystkie urządzenia w mieście.
Dla porównania testowi poddany został dziewięćdziesięcioośmioletni dziadek któremu lekarze dawali godzinę życia. Przez piętnaście minut wytworzył dość energii by zasilić miasta o łącznej populacji ponad miliarda osób.

Ziemia w tym czasie liczyła ponad osiemdziesiąt miliardów ludzi. Ogromne przeludnienie, głód i brak środków do życia. Nie udało się ludziom podbić kosmosu. Ani nawet zasiedlić okolicznych planet. Ludzie tam wariowali. Węgiel i energia atomowa nie były w stanie zaspokoić potrzeb energetycznych

Dlatego rząd postanowił wprowadzić radykalny plan. Zaczął porywać dzieci i wykorzystywać je jako darmowe źródła energii. Dzieci były zabierane przemocą z domów dziecka, z rodzin patologicznych, ze szpitali i z poprawczaków.

Jednocześnie uznano że skoro elektrownia w mózgu odpowiada za życie naukowcy wynaleźli i zbudowali specjalne gniazdo zasilające które umieszczano w mózgu. Nauczyli się wysysać energię z mózgu i ładować ją w bateryjkę, którą następnie wmontowywano w gniazdo.

Ludzie gdy czuli że już nadchodzi ich czas po prostu szli na zabieg na wymianę bateryjki. Ale ciało się dalej starzało. Miało się umysł i energię dwudziestolatka lecz ciało osiemdziesięciolatka

Zaczęto się udoskonalać. Wymieniano każdą część ciała na elektryczną, zasilano bateryjką która była w czaszce. W końcu ludzie przestali być ludźmi, lecz stali się robotami.
Ale nie wszyscy. Tylko bogacze którzy mieli dość pieniędzy by poddać się tym zabiegom.
Z czasem stawali się coraz liczniejsi. Coraz potężniejsi.

Jest rok 2944. Na świecie jest dwa miliony czterysta dwanaście tysięcy sto pięć robotów,siedemnaście miliardów kobiet i około dwóch tysiąca mężczyzn

Dlaczego ci to piszę?
Ano wiedz że roboty postanowiły się zabezpieczyć przed utratą zasilania.

Wyłapali wszystkich ludzi i uśpili ich. Używają was do reprodukcji. Dlatego tak mało jest mężczyzn a tak dużo kobiet. Mężczyznom zabiera się sperme, następnie zapładnia się nią kobiety które rodzą dzieci.
Te poddawane są selekcji. Połowa zostaje uśpiona i poddana procesowi dorastania by potem możliwa była dalsza reprodukcja. Drugiej połowie zamienia się mózgi na bateryjki i przechowuje w magazynie.
Potrzebne są. Jedna taka bateryjka starcza robotowi na dziesięć lat.

Człowiek gdy śni ma sny. Skontrolowali to u was. Żyjecie w własnym, odizolowanym świecie. Każdy kogo znacie jest tylko iluzją. Wytworem ich ludzi którzy się wami opiekują. Którzy stworzyli ten świat byście się nie przebudzili i nie wywołali rebelii. Wszyscy twoi znajomi to fikcja.

Wysyłam tą wiadomość do wszystkich! I do tych co śpią i do tych co są tylko symulacją komputerową

Jest tylko jedno wyjście! Musicie się obudzić! Niektórzy z was odkryli prawdę i się obudzili!
Wystarczy tylko że podejdziesz do swojej szafki na leki, weźmiesz wszystkie pigułki jakie tam są i zapijesz je alkoholem
Albo skoczysz z mostu lub wysokiego budynku
Obudź się!

piątek, 1 lutego 2013

Narkotyki

Razem z moimi kolegami: Adrianem Rzodkiem i Jarosławem Waleń postanowiliśmy zacząć produkować amfetaminę oraz heroinę. Czasy są ciężkie ,a zawsze znajdzie się jakiś debil co kupi to gówno. Co to dla nas.

Nasza trójka to najlepsi studenci chemii w Polsce. Produkcja czegoś takiego to pikuś.
Postanowiliśmy produkować to u Adriana. Z tego powodu że on jako jedyny miał piwnicę.

Zebraliśmy wszelkie potrzebne ingrediencje. Wysprzątaliśmy piwnicę.
Nie wiem co Adrian wcześnie w niej robił ale cuchnęło nam straszliwie czymś obrzydliwym. Rozkładającymi się zwłokami.

Jak się później okazało były to zwłoki szczurów które Adrian wytruwał w czasie sesji, lecz nie chciało mu się ich potem sprzątać.

Ale smród nie był najgorszy. O nie. Najgorsze były brunatne plamy na kamieniach. Plamy zeschniętej krwi której nic nie mogło zmyć.

Nie czuliśmy się w niej swojsko. A po tym jak Adrian powiedział nam że w czasie wojny hitlerowcy spędzili do niej wszystkie młode dziewczyny i wielokrotnie gwałcili je przez ponad dwa tygodnie mieliśmy dość. Chcieliśmy nawet zmieniać lokum ale nie było czasu.

Mieliśmy już składniki, przepisy i rynek zbytu. Nic tylko rozpocząć produkcje. Musieliśmy rozpocząć.

Po kilku godzinach wyprodukowaliśmy ponad kilogram amfetaminy i dwa kilo heroiny.
Następnego dnia o godzinie 20:00 mieliśmy iść sprzedać towar dilerom.
Wszystko cacy i cudownie.

Gdy nastała późna noc zadzwonił do mnie Jarek. Powiedział że nie sprawdziliśmy towaru. Że musimy iść go sprawdzić czy ma moc bo inaczej nas zabiją jak to będzie bubel. Nie uśmiechała mi się myśl żeby o 2 w nocy włazić do tej przeklętej piwnicy i sprawdzać narkotyki ale cóż. Mus to mus.
Adrian nie mógł z nami iść. Był u swojej dziewczyny.

Na szczęście nigdy nie zamyka domu na klucz. Weszliśmy. Jako że ja produkowałem amfetaminę ja miałem ją sprawdzić. Jarek miał sprawdzić heroine. Miał doświadczenie. Do tej pory nie wiem jak zrobił sobie ratownika medycznego i skończył biochemie w siedem lat. Geniusz.

Aaaaa....
Mocny towar. Znacznie mocniejszy niż ten co go brałem podczas sesji. O kurwa...
Już halucynacje.

Tłum dziewczyn. Ładne. Cholera jasna. Tylko czemu one wyglądają jakby były w wiek od dwunastu do siedemnastu lat?
Aaaaa...
Rozumiem.

Nie no ładne. Stoją po przeciwnej stronie piwnicy.
Kurde czemu tu jest tak jasno? Ktoś włączył światło?
Zresztą nieważne. Ważniejsze są te ładne dziewczyny. Są nago. Jeny. Ale one są piękne. Widać że Polki.
Patrzę na Jarosława. Patrzy w to samo miejsce. Pytam go:  "Widzisz to samo co ja?"
Przytakuje

No kurna genialnie. Zbiorowa halucynacja. I to jeszcze na dwóch różnych narkotykach.

Niech te laski podejdą. Chce je zobaczyć z bliska.
O myszy. A nie to szczury. Kurde biegają wokół mnie w koło. a ja stoję w środku tego koła. O i drugie kółko wokół Jarka.

Hmmm...Chyba wezmę drugą kreskę bo światło słabnie. Dziewczyny się przybliżyły. Ale one mają piękne ciało. Ja pierdziu. Muszę sobie więcej tego towaru zostawić. Tylko czemu mają czarne oczy?

[Kilka tygodni później]
-Adrian to ty?
-Tak, to ja.
-Adrian mam nadzieję że nie sprzedałeś tych narkotyków!
-No właśnie z tym jest problem
-Jaki problem? Jaki? Ja wzrok i władzę w całym ciele straciłem! Tylko mówić mogę! Nie mów że to gówno sprzedałeś komukolwiek!
-Stary posłuchaj! Jarek nie żyje.
-Co?!
-Był w ej sytuacji co ty. Wczoraj zmarł. Coś odgryzło mu fiuta gdy spał i się wykrwawił w trzy minuty
-Pierdolisz...
-Ale to nie to jest najgorsze. Słuchaj. Te narkotyki. Ja się bałem że mnie oszukacie i wejdziecie do piwnicy i zabierzecie towar. Więc ja to na wszelki wypadek podmieniłem na cukier
-Nie...Kłamiesz...To nie może być prawda...
-Przykro mi stary ale cokolwiek to było, było prawdziwe