Siedzimy zabarykadowani w piwnicy. Chłopaki się pomylił. Nie
trzy dni, tylko trzy godziny. Ach, ta dzisiejsza młodzież. Niczego nie potrafi
zrobić właściwie, ani się nauczyć.
Jebane gimbusy. Czemu to ja zostałem nauczycielem? A mogłem przecież zostać kierowcą Tira i bzykać sobie tirówki, a nie być zmuszony gwałcić szesnastolatkę. Patrzę na Agatę. Wciąż siedzi w kącie i płacze. Sara, Marta i Andżelika siedzą obok pocieszając ją. Reszta dziewczyn zebrała się wokół tych pojebów, by patrzeć co oni robią. Szczególnie Ania wydaje się zainteresowana.
Patrzę i ja. Widzę w szklance krew Agaty i moją spermę. Widzę, jak Bartek to miesza nucąc coś pod nosem. Nie jestem do końca pewien, ale nuci melodię jebitnie podobną do: „Wlazł kotek na płotek”.
Jakby tylko ktoś do tej melodii perkusję.
Obok niego stoją wszyscy koledzy z jego własnego pieprzonego kółka różańcowego. Wszyscy oprócz Maćka.
Ten stoi na stołku pośrodku pentagramu mając napięty stryczek na szyi. Wystarczy tylko wykopać ten stołek spod jego nóg i będzie o jednego pojeba mniej. Cholera, chciałbym to zrobić. Ale nie mogę, bo te pojeby to moja jedyna szansa na przetrwanie. A Maciek mruczy coś pod nosem. Nie wiem co, ale stresuje się. Ciekawe co oni planują.
Bartek skończył nucić. Podchodzi do Maćka. Podaje mu
szklankę. On ją przyjmuje. Ma łzy w oczach.
Bartek mówi:
-Spokojnie bracie. Wrócimy po ciebie.
Maciek kiwa głową. Następnie przykłada szklankę do ust i wypija ją duszkiem. Gdy kończy, Bartek wykopuje mu stołek spod nóg.
Chłopak zaczyna się dusić. Właśnie powiesili własnego kolegę.
Kurwa, czemu zapomniałem wziąć moje leki z pokoju.
Bartek szybko staję przed nim i krzyczy:
-Lucyferze! Przybądź! Mastemie! Przybądź! Gadrielu! Przybądź,
Satanaelu!
Przybądź!, Samaelu! Przybądź! Samielu! Przybądź!, Siegelu! Przybądź!, Satanie!
Przybądź!, Aniele Edomu!
Przybądź! Azergothilu Pierwszy! Przybądź!
Patrzę jak Maciek się dusi. Nagłe czuję olbrzymi ból w
penisie. Krzyczę z bólu. Agata tak samo. Obydwoje zgięci, leżymy na podłodze i
wrzeszczymy.
Ból odchodzi tak szybko, jak przyszedł.
W tym samym momencie, w którym przestaje mnie boleć słyszę
miły i profesjonalny głos wydobywający się z ust Maćka:
-Witamy w Piekle. Tu automatyczna sekretarka pana Szatana.
Niestety pan Szatan nie może teraz przyjść. W celu ułatwienia kontaktu z panem
Szatanem prosimy sprecyzować swoje oczekiwania:
-Jeśli chcesz sprzedać swoją dusze złam prawą rękę
przekaźnika
-Jeśli chcesz porozmawiać z panem Szatanem przy herbatce i
ciasteczkach złam obie ręce przekaźnika
-Jeśli jesteś debilem i spieprzyłeś rytuał złam lewą nogę
przekaźnika
-Jeśli nie wiesz do kogo się dodzwoniłeś to znak że jesteś
psychopatą
Patrzę jak Bartek podchodzi do wiszącego ciała Maćka, bierze
jego chudą nogę i łamię ją ciosem karate, jakby to była zwykła deska. Nigdy nie
podejrzewałem, że ma tyle siły. Maciek kontynuuje:
-Dziękuje za zgłoszenie. Twoje zgłoszenie zostanie
rozstrzygnięte. Prosimy czekać.
Patrzę na chłopaków. No takiej miny to jeszcze nie widziałem.
Wyglądali jakby ktoś mi wsadził murzyńskiego kutasa do dupy bez uprzedzenia.
Patrzę na dziewczyny. Wszystkie przerażone oprócz Hani. Ta spogląda
zainteresowana na spektakl. Postanawiam zabrać głos:
-I co teraz chłopaki?
Odpowiada Bartek:
-Nic. Czekamy
-Hahahahahahaha. Ty chyba nigdy nie dzwoniłeś do Biura
Obsługi Klienta
-I co z tego? Poza tym to nie BOK
-Synu. Uwierz mi. Wszędzie BOK jest taki sam. Przynajmniej
mam dowód że to Szatan wymyślił BOK.
-Pan Szatan, ciulu – odezwał się Maciek.
Spojrzałem na niego.
Super. Jego oczy zrobiły się żółte. Powiedział:
-Witam. Mam na imię Ghyruewase. Jestem waszym szatańskim
konsultantem do spraw piekła, demonów, paktów i sprzedaży dusz. Czym mogę
służyć?
Spojrzałem po swoich satanistach. Się zdziwili.
Jako że zaczynała mnie męczyć ta farsa postanowiłem
zareagować. I zrobić to tak jak za każdym razem gdy dzwoniłem do BOK-u.
-Niczym! Panie co to ma być ja się pytam co? Ja rozumiem że
wy macie swoje standardy i w ogóle ale be... – przerwałem. Każdy by przerwał
gdyby ktoś inny przystawił mu szpony do gardła.
Spojrzałem na właściciela szponów. Powiem szczerze, że nigdy
bym się nie spodziewał grubego i starego demona z łysiną. Przypominał mi mojego
pradziadka. Demon spojrzał na mnie swoimi czarno-żółtymi ślepami i powiedział:
-Pan Szatan ciulu.
Cholera jasna. Czyżby cały świat marketingu był dziełem
piekła, czy co?
-Tak.
Spojrzałem zaskoczony na szatana. Ten niewzruszony
kontynuował:
-Widzę że się ładnie wrypaliście. Przykro mi, ale to wasz
problem a nie mój. Trzymta się pany.
I zniknął. Marta wrzasnęła:
-Szatan ssie!
W następnej sekundzie zaczęła się krztusić. Własną nogą. Szatan
stanął za nią i powiedział:
-A ty ssiesz własną nogę.
Spojrzał na nas:
-Pomógłbym wam chłopaki serio, ale ich –wskazał głową na
dziewczyny – koledzy właśnie wbili mi się do piekła. Wciąż wierzą że wydostaną
stamtąd Jezusa. Cześć.
Zamarliśmy w szoku. Ostatnia
informacja sprawiła nas wszystkich w osłupienie. Zerknąłem na dziewczyny.
Po ich policzkach powoli spływały łzy.
Zerknąłem na chłopaków. Stali załamani. Konrad wystękał:
-Jak? Przecież on jest szefem…dla niego to sekunda…jeden
rozkaz…jak? Dlaczego? Dlaczego nas panie opuściłeś? – ostatnie pytanie
wywrzeszczał w powietrze
-My też się o to pytamy – odezwała się Ania
Niestety nie dane było im dalej poprowadzić tej rozmowy.
Opętani wyłamali drzwi. Dokładnie Daria. A raczej to, co z niej zostało. Muszę
przyznać, że mimo posiadania tylko jednej nogi szybko zapieprzała.
Weronika wrzasnęła:
-Ty suko!
Po czym skoczyła na nią. Ta nawet nie zwalniając tempa
posuwania się naprzód, chwyciła ją n
a rękę i uderzyła o podłogę. Następnie czynność tą powtórzyła wielokrotnie. Do momentu aż z Weroniki została krwawa plama na podłodze.
a rękę i uderzyła o podłogę. Następnie czynność tą powtórzyła wielokrotnie. Do momentu aż z Weroniki została krwawa plama na podłodze.
Staliśmy sparaliżowani z strachu. Daria podeszła do Agaty.
Dziewczyna klęczała na podłodze i płakała. To było jedyne co mogła zrobić.
Kątem oka zobaczyłem, że Konrad się przełamuje i biegnie by ją uratować.
Chwilę później Daria uderzyła jego ciałem w ciało Agaty. I
znowu tłukła, aż nie zmienili stanu skupienia z stałego na ciekły.
Patrzeliśmy na nasz koniec. Na ostatni chwile życia.
-Eh kurwa… A mówią, że to ja jestem ten zły – powiedział szatan
materializując się za Darią i odrywając jej głowę.
Spojrzeliśmy zaskoczeni na niego. Szatan kontynuował dalej:
-A tak. Bo jestem zły.
***
Spojrzałem na palący się pensjonat. Usłyszałem głos Szatana
stojącego obok mnie:
-Pewnie zastanawiasz się czemu ocalałeś, prawda?
Kiwnąłem głową.
-To proste. Oni szukaliby zemsty, a mi się nie chce uwijać z
nimi. Lepiej niech już siedzą tam, gdzie mają siedzieć.
-A co ze mną panie Szatanie? Pozwolisz mi odejść?
-Tak.
-Dziękuje
-Nie ma za co bracie. I przepraszam za ten krzyżyk.
Zanim zdążyłem zapytać jaki krzyż on już zniknął. Spojrzałem
w niebo.
Cholera jasna. Znowu bok zaczął mi krwawić.