wtorek, 18 czerwca 2013

Plac zabaw

Spojrzałem niecierpliwie na polną drogę. Czekałem na mojego siedmioletniego synka. Był weekend.  Dokładniej wrzesień. Nadchodził czas, kiedy on mieszka u mnie.  Z jego matką jestem już trzy lata po rozwodzie. Tak bywa. Dobrze, że mam dobrze płatną pracę i nie muszę wyjeżdżać z domu. Siedzę w nim cały dzień. Jestem głównym administratorem większości państwowych stron. Z swojego domku zarządzam tym wszystkim.
Sąd chciał mi przyznać prawo do opieki nad dzieckiem. Gdyby nie jeden aspekt. Mieszkałem pięćdziesiąt kilometrów od najbliższej wioski.
Cisza, spokój. Tylko ja i mój laptop.
To dla mnie wymarzone życie. Niestety nie dla mojej eks-żony. Ona chciała żyć w centrum miasta, wśród spalin, krzyku i pośpiechu. A ja nie. Dlatego wzięliśmy rozwód.
Usiadłem na werandzie czekając, aż samochód przyjedzie. Bardzo się niecierpliwiłem. Musiałem pokazać synkowi mój plac zabaw. Plac zabaw specjalnie wybudowany dla niego. By się nie nudził i zażywał świeżego powietrza. Nagle dostałem smsa. Od mojej byłej żony. Brzmiał on: „Spóźnimy się pół godziny”.
Uśmiechnąłem się. Pewnie znowu się zgubiła na polach i nie wie jak do mnie trafić.
Tradycyjna blondynka. Tylko, że o ciemnym odcieniu tego koloru włosów. Wszystko w niej było głupie. A najbardziej to, że nie chciała się przyznać, że jest ciemną blondynką.
Eh… Jak ja mogłem się ożenić z taką kobietą? Nawet imię i nazwisko miała głupie: Samanta Biegnij.
W każdym razie postanowiłem sprawdzić, czy wszystko na moim placu zabaw jest przygotowane.
Mój plac zabaw to bardzo prosta konstrukcja. Huśtawka, zjeżdżalnia, mały forcik. By móc skorzystać z zjeżdżalni należało najpierw wejść do fortu, wspiąć się jakieś półtora metra i przejść po siatce do zjeżdżalni.
Trochę trzeba się natrudzić, ale po zjeździe zjeżdżalnią człowiek, a w tym wypadku dziecko zapomina o trudzie i chce jeszcze raz. Zjeżdżalnia to moja duma.
Skoro mam czas to może opiszę poszczególne elementy oraz jak je stworzyłem:
Zjeżdżalnia – potrzebowałem szesnastu dzieciaków, którym obciąłem głowy, nogi i ręce, zostawiając tułów, jednocześnie wyciągając prawie wszystkie kości jakie przeszkadzały, czyli: barki, żebra i miednice.  Następnie wykonałem cięcia, skutecznie rozcinając brzuch na dwie części, by można było zjeżdżać na stojąca. Wnętrzności odłożyłem na później, jako materiał na budowę innych części placu zabaw. Po wypatroszeniu i rozcięciu, gdy miałem czyste wnętrza,  nałożyłem folię by umożliwić zjazd oraz znaleźć ostre krawędzie, które mogłoby sprawić krzywdę mojemu synkowi. Następnie zszyłem wszystkie „kadłubki” za pomocą linki holowniczej. Dodatkowo ciała przybiłem do dwóch „Belek”. Słowo „Belka” specjalnie zostało użyte. Nie są to zwykłe belki, drewniane ani żelazne. Są to belki zrobione z kości udowych dzieciaków. Każda kość ma dwa otwory na obu końcach kości, po czym została przykręcona do innej kości.
Huśtawka – Liny zostały zrobione z jelit czterech dzieciaków. Na jedną linę przypadają dwa jelita. Zostały one ze sobą połączone a następnie skręcone. Są na tyle wytrzymałe, że moje auto nie mogło ich oderwać. Siedzenie to po prostu mała dziewczynka, mającą jedną linę oplecioną wobec szyi drugą natomiast wokół kolan.
Siatka – tak zwana sieć rybacka, liny przecinają się pod kątem 90 stopni, tworząc kwadraty. Zrobiona z jelit wszystkich pomocników budowy placu zabaw dla mojego syneczka. Aby liny się nie rozchodziły użyłem dłoni i stóp „materiałów budowlanych”. Wywierciłem otwory, a następnie przeciągnąłem jelita.
Fort – został on zbudowany z ciał rodziców dzieci, nauczycieli mojego synka oraz jego rówieśników z szkoły. Każde ciało zostało ułożone na inne ciało, praktycznie jak cegły. Zamiast cementy użyłem gwoździ i śrub. Solidna konstrukcja. W niektórych miejscach są przygotowane okna. W sumie dwa rodzaje:
Okno „Tajemnica” – okno stworzone w ten sposób, że ciało służące za konstrukcję, nie ma tyłu czaszki ani jej zawartości, dzięki czemu można patrzeć przez przód twarzy (tzn. przez oczodoły)
Okno „Bulaj” – tam gdzie znajdują się łopatki i klatka żebrowa zostaje wycięty okrąg.
Konstrukcja zjeżdżalni, na której opiera się część służąca do zjeżdżania i huśtawki, na której zamocowane są liny to najwyżsi dorośli, jakich znalazłem. Oczywiście w wielu wypadkach zostali oni „przedłużeni”. Po wkopaniu w ziemie zostawało ich jakieś metr, pół nad nią. Za mało. Więc należało przybić do ich pleców następnego. W efekcie czego utrzymywało się „Belke” którą następnie należy wzmocnić. Ja wzmocniłem ją zwykłą, drewnianą belką.

Spogląda na zegarek. Pół godziny już minęło, a ich nie ma. Zaczynam się martwić moim synkiem.
A co jeśli plac zabaw mu się nie spodoba? Co, jeśli nie doceni mojej pracy przez całe wakacje? Albo przyprowadzi swoich przyjaciół i kolegów z podstawówki? Albo ci gnębiciele znowu przyjdą i mu to wszystko zniszczą?

A nie. O jego przyjaciół, kolegów, gnębicieli, ich rodziców i nauczycieli nie muszę się martwić. Oni wszyscy są u mnie, na placu zabaw.

Siedzę na werandzie. Jedną ręką gładzę mój karabin, w drugiej trzymam szklankę z whisky, raz po raz biorąc łyka. Życie tak daleko obfituje w wiele niebezpieczeństw. Mieszkam blisko lasu. Nie wiem kiedy, ale w pewnym momencie, gdy widzę auto mojej żony, słyszę maleńki świst i dostaję strzałką w szyje.
Zasnąłem.
To wszystko, Panie doktorze. Może mnie pan już odwiązać od łóżka i wypuścić z izolatki? Panie doktorze, proszę. Chce jeszcze skończyć karuzelę dla mojego synka. Proszę. Proszę. Proszę. Proszę. Proszę. Proszę. Proszę. Proszę. Pewnego dnia i ty wylądujesz na moim placu zabaw, skurwysynu.

4 komentarze:

  1. " w jednej ręce popijam whisky, drugą gładzę mój karabin. " - powinieneś napisać "jedną ręką trzymam szklaneczkę whisky, drugą gładzę mój karabin" albo "popijam whisky, gładzą wolną ręką mój karabin". To moje jedyne zastrzeżenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże... Wszystkie twoje pasty są tak cholernie chore, że aż chce się więcej...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś zdrowo popierdzielony :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, wpadłam tu przypadkiem i czytając tą pastę stwierdzam ze Cię po prostu uwielbiam. Masz tak niesamowitą wyobraźnię... podziwiam :DDD

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie głupie lub nie na miejscu i nie związane z tematem posta komentarze będą kasowane