sobota, 18 stycznia 2014

Moje dzieci



 Mam dwadzieścia siedem lat i mieszkam w piwnicy. W swoim domu rodzinnym. Z rodzicami. Nie żartuje. Jestem człowiekiem głęboko aspołecznym, nawet z rodzicami się nie kontaktuje od pięciu lat jedynie odbieram pokarmy i pranie przez otwór w drzwiach. Rodzicom to pasuje. Pracuje w internecie więc moje zarobki automatycznie trafiają na moje konto skąd regularnie przelewam sumę odpowiednią rachunkom, zachciankom i czynszowi na konto rodziców. Wszyscy są zadowoleni.
Ha. Przepraszam. Popełniłem błąd.
Wszyscy BYLI zadowoleni. Teraz ja nie jestem zadowolony.
Zanim jednak zacznę opisywać swój problem opiszę się:
Blady chłopak, wyłupiaste oczy koloru mętno zielonego, minus dwanaście dioptrii w obu oczach. Sama skóra i kości. Zęby przegnite albo całkowicie żółte. Myję się raz w tygodniu ale szczoteczkę do zębów ostatnio widziałem w reklamie gogle. Zanim nie zainstalowałem program blokujący takie reklamy. Więc będzie to jakieś dziesięć lat temu. Mam garba oraz powykręcane palce od wilgoci. Stale kapie mi coś z mojego nosa. Nigdy nie miałem świeżego oddechu. Paznokcie nie obcinane, czekam aż same się połamią. Jedyne co robię to golę się. A i to dopiero zacząłem robić gdy pewnej nocy karaluch zaplątał mi się z mojej brodzie i nie mógł uciec.
Jak już pisałem: Jestem aspołeczny. Nawet w internecie nie mam odwagi podpisywać się swoim Nickiem albo czymkolwiek. Jestem anonimowym użytkownikiem Internetu. Jakakolwiek próba zagadania do kogokolwiek kończyła się jąkaniem i  ogromnym potokiem seplenień w efekcie czego mój introwertyzm pogłębiał się coraz mocniej.
Teraz byście zrozumieli tą historię dokładnie opiszę jak wygląda mój pokój. A raczej piwnica.
Piwnica. Jest to pomieszczenie pięć na pięć mieszczące w sobie komputer, łóżko, krzesło, szafę w której miałem tylko siedem par skarpet i majtek, dwie party jeansów i trzy t-shirty, niezmienianych od ponad dziesięciu lat, prysznic, zlew i toaletę. Nie potrzebuje wiele, nie cierpię na klaustrofobię. Raczej na jej odwrotność dlatego też czuję się idealnie w swoim pokoju. A tak. Zapomniałem:  są jeszcze schody które prowadzą na parter. Schody są wykute w kamieniu jednak o ile się orientuje powierzchnia między stopniami a podłogę piwnicy jest pusta. Kiedyś wyskrobałem dziurę z boku schodów w skutek czego odkryłem mnóstwo pustej przestrzeni.
Jako że jestem człowiekiem mam swoje potrzeby. Jedną z nich jest potrzeba osiągnięcia orgazmu. Gdyby nie wygląd byłbym istnym ogierem seksu. Każdy mężczyzna w naszej rodzinie spłodził kilkanaścioro dzieciaków. Jednak jako że wyglądam jak wyglądam i jestem jaki jestem jedyne co mi pozostało to masturbacja w piwnicy. Walę gruchę praktycznie sześć, siedem razy dziennie. Praktycznie do wszystkiego poczynając od zwykłych zdjęć dziewczyn na profilach społecznościowych, poprzez normalne porno, azjatyckie porno aż do hardcorowego porno lub też hardcorowego azjatyckiego porno.
Mówi się że prawie siedemdziesiąt Internetu to porno. Mogę śmiało rzec że obejrzałem dziewięćdziesiąt procent porno w Internecie.
Wracając do tematu:
Masturbacja oznacza wytrysk, wytrysk oznacza ślady do posprzątania. Spuszczam się w papier toaletowy którego zawsze mam pełno niestety nie mogę go wyrzucić do śmietnika bo go nie mam ani spłukać w toalecie bowiem przy takiej ilości masturbacji szybko bym zapchał toaletę dlatego też cały zużyty papier toaletowy z plemnikami wrzucam do pustej przestrzeni pod schodami. Wrzucam. Ha. Po prostu przeciskam go przez otwór który wyryłem na wysokości metr sześćdziesiąt. Jak się wyprostuje mam metr dziewięćdziesiąt ale jest to już niemożliwe przez garba.
Oprócz tego załatwiam swoje potrzeby (obie) pięć minut po tym jak wstanę a zawsze wstaję o szóstej rano. Nieważne o której pójdę spać. Co paradoksalne, codziennie o dwudziestej trzeciej muszę się załatwić a nic nie jem i nie piję między jednym a drugim wypróżnianiem się.
Myję się zawsze w soboty. Zlew mam by czasami zmoczyć umyć ręce po wyjątkowo tłustym obiedzie.
W mojej piwnicy jest strasznie wilgotno w skutek czego już teraz, w tak młodym wieku pojawiają się u mnie objawy reumatyzmu. Jedyne miejsce gdzie jest w miarę sucho to komputer a to tylko z tego powodu że na obecny sprzęt grzeje się tak szybko i mocno że kubek błota potrafi zamienić się piasek w ciągu zaledwie trzech dni. Skoro już o komputerze mowa: Jestem webmasterem, grafikiem, specjalistą od baz danych oraz administratorem sieci w skutek czego tworzę strony internetowe, portale społecznościowe i  nowe zabezpieczenia przed hackerami. Niewielkie grono ludzi ma ze mną jakikolwiek kontakt jednak płacą oni na tyle dobrze bym mógł godnie żyć.
Widzę że dokonałem już żmudnej prezentacji swojego beznadziejnego ja. Czas teraz napisać to co muszę by was ostrzec. Ostrzec przed czym strasznym. Mi już nic nie pomoże. Jestem martwy. Jestem trupem. Brakuje tylko lekarza który stwierdzi akt zgonu.
Całość zaczęła się jakiś rok temu, kiedy ze zdumieniem odnotowałem fakt że wszelkie robactwo i pasożytnictwo ulotniło się z mojego pokoju. Codziennie, sukcesywnie zmniejszała się liczba pająków, karaluchów i pcheł. Częściowo tęskniłem za nimi. Nadałem już niektórym nawet imiona. Następnie, będzie to jakieś pół roku zaczęły pojawiać się strupy na całym moim ciele. Nie były one wielkie jednak pozostawiały one obrzęki w postaci wielkich, zielonych siniaków dookoła strupów.  Na początku był jeden ale z dnia na dzień było ich coraz więcej.Początkowo myślałem że to rodzice przychodzą w nocy i mnie tłuką. Jednak prawda okazała się o wiele gorsza.
EH…
Ile bym dał by mnie ojciec tłukł zamiast by stało się to co się stało.
Prawdziwą przyczynę pojawiania się strupów poznałem miesiąc po pojawieniu się pierwszego strupa. Obudziłem się w środku nocy i moją pierwszą czynnością było, jak zawsze, był to już odruch Pawłowa, dwukrotne klaśnięcie.  Włączało ono automatycznie światło w moim pokoju. W mgnieniu oka zobaczyłem mnóstwo pijawek, przyssanych do różnych części mojego ciała. Wrzasnąłem. I zemdlałem.
Rano, gdy obudziłem się nie było śladów po moim nocnych gościach. Cały roztrzęsiony zacząłem przeszukiwać cały pokój. Przesuwałem meble szukając ich. Sprawdziłem sufit. Nigdzie ich nie było. Dygocząc ze strachu nie byłem w stanie nic jeść. Poprosiłem jedynie matkę u duży zapas kawy. Uznałem że skoro intruzy pojawiają się w nocy to ja nie mogę spać. Będę czekał szukając miejsca gdzie one się pojawią.
Niestety nie można w nieskończoność pić kawy. Po pięciu dniach, ciągłego przeszukiwania pokoju, uszczelniania wszelkich szczelin i zatykania jakichkolwiek dziur, wykończony zasnąłem. A raczej zemdlałem. Obudziłem się trzy dni później w szpitalu, na oddziale zamkniętym. Znalazł mnie ojciec, leżącego na podłodze. Byłem odwodniony i straciłem ponad litr krwi. Lekarze podejrzewali samookaleczenia dlatego zamknęli mnie na oddziale zamkniętym na miesięczną obserwację.  Na miesiąc ponieważ powiedziałem im prawdę. Prawdę która brzmiała że to nie ja sam się okaleczam tylko coś co wygląda jak pijawki. Nie uwierzyli mi jednak udało mi się przekonać rodziców by wyremontowali cały mój pokój i pozatykali wszystkie możliwe dziury. Nawet  kratkę wentylacyjną. Oraz wezwali ekipę od dezynsekcji. Zdziwieni zgodzili się. Musieli się zgodzić. Płacę więc wymagam
Pobyt na oddziale zamkniętym wspominam dość miło. Uporządkowałem sprawy zawodowe, otrząsnąłem się a nawet dwa razy wymieniłem spojrzenia z introwertyczką która wylądowała na tym samym oddziale z powodu próby samobójczej.
Powrót do domu odbył się spokojnie. Rodzice przywieźli mnie autem do domu a ja od razu ruszyłem do piwnicy i się w nim zaszyłem. Wyremontowali mi piwnicę bardzo ładnie. Wszędzie były kafelki. Jako że mieszkam w tej ciepłej części świata nie musze się obawiać zimy. Niestety nie dane mi było długo nacieszyć się spokojem. Po trzech tygodniach od mojego powrotu do piwnicy, gdzie co noc słyszałem skrobanie w płytkach zamontowanych na schodach, pojawiły się strupy.
Moją pierwszą reakcją było zerwanie się z łóżka gdy tylko poczułem je i ucieczka z pomieszczenia.
Niestety gdy tylko stałem z łóżka upadłem na podłogę. Nie czułem nóg. Przerażony zdjąłem jeansy i ujrzałem jak około setki tych pijawek przyczepiona jest do moich ud, okolic intymnych, łydek i podbrzusza. Leciutko uchyliłem majtki. Załkałem. Nie czułem bólu, jednak mój penis mimo że był w stanie maksymalnej erekcji, w wielu miejscach był pogryziony. Widziałem z dwa, lub trzy otwory na wylot. I mnóstwo pijawek na nim. Chciałem wrzasnąć ale nie mogłem nic powiedzieć. Przerażony uniosłem rękę i pomacałem się po gardle. Poczułem pod palcami chropowatą powierzchnię. Dotknąłem jedną z nich. I wtedy wydarzyło się coś co sprawiło że zesrałbym się w gacie gdybym coś czuł. Ta pijawka odskoczyła od mojego gardła i zaczęła biec po mojej twarzy. Przebiegła po moim oku. Z bardzo bliska widziałem jej nóżki i podbrzusze. Wodząc wzrokiem za nią i leciutko poruszając głową zaobserwowałem gdzie to coś biegnie. Biegło do dziury, tam gdzie gromadziłem zużyte chusteczki z spermą. Zanim zemdlałem przypomniałem sobie dwie lekcje biologii. Lekcje gdzie nauczycielka mówiła że wilgoć najlepiej wpływa na rozwój organizmów. Oraz że plemniki im bardziej wilgotne otoczenie tym dłużej żyją.
Od tamtego zdarzenia minął już tydzień. Widzę kości u nóg ale nie czuję bólu. Nie czuję głodu. Nic nie czuję. Rodzice się martwią. Ale póki otrzymują pieniądze oraz sygnał że żyje nic nie zrobią. A ja?
Siedzę tutaj i opowiadam moją historię każdemu kogo to zainteresuje. Na niczym już mi nie zależy. Nie krwawię. Nie wydalam. Moje mięśnie są zesztywniałe. Jestem trupem. Żywym trupem który karmi swoje dzieci.
Instynkt macierzyński.
Moje dzieci.
Niech jedzą. Są ważniejsze niż ja.
Moje dzieci…

6 komentarzy:

  1. tą pastą zasłużyłeś na fansign'a, tylko mi się nie chce...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mind-fuck, "Moje dzieci,niech jedzą, są ważniejsze niż ja" te ostatnie linijki... Normalnie Schiza :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś w tym jest, jak przeczytam więcej to może odkryję co to. Błędów trochę wyłapałam podczas lektury, ale to sprawa drugorzędna, do dopracowania( nie chce mi sie teraz do do tego wracać), liczy się pomysł, a jest ciekawy. Przesadziłeś z powierzchownością bohatera, to mnie zirytowało. Sprawiłeś , że historia od samego początku przestała być prawdziwa. Jeśli taki był zamysł to ok, jeśli nie warto byłoby to poprawić i trochę go uczłowieczyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. WoW ostatnie linijki sa najlepsze /A.

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie głupie lub nie na miejscu i nie związane z tematem posta komentarze będą kasowane