Mam dwadzieścia siedem lat i mieszkam w
piwnicy. W swoim domu rodzinnym. Z rodzicami. Nie żartuje. Jestem człowiekiem
głęboko aspołecznym, nawet z rodzicami się nie kontaktuje od pięciu lat jedynie
odbieram pokarmy i pranie przez otwór w drzwiach. Rodzicom to pasuje. Pracuje w
internecie więc moje zarobki automatycznie trafiają na moje konto skąd
regularnie przelewam sumę odpowiednią rachunkom, zachciankom i czynszowi na
konto rodziców. Wszyscy są zadowoleni.
Ha.
Przepraszam. Popełniłem błąd.
Wszyscy BYLI
zadowoleni. Teraz ja nie jestem zadowolony.
Zanim jednak
zacznę opisywać swój problem opiszę się:
Blady
chłopak, wyłupiaste oczy koloru mętno zielonego, minus dwanaście dioptrii w obu
oczach. Sama skóra i kości. Zęby przegnite albo całkowicie żółte. Myję się raz
w tygodniu ale szczoteczkę do zębów ostatnio widziałem w reklamie gogle. Zanim
nie zainstalowałem program blokujący takie reklamy. Więc będzie to jakieś
dziesięć lat temu. Mam garba oraz powykręcane palce od wilgoci. Stale kapie mi
coś z mojego nosa. Nigdy nie miałem świeżego oddechu. Paznokcie nie obcinane,
czekam aż same się połamią. Jedyne co robię to golę się. A i to dopiero
zacząłem robić gdy pewnej nocy karaluch zaplątał mi się z mojej brodzie i nie
mógł uciec.
Jak już
pisałem: Jestem aspołeczny. Nawet w internecie nie mam odwagi podpisywać się
swoim Nickiem albo czymkolwiek. Jestem anonimowym użytkownikiem Internetu.
Jakakolwiek próba zagadania do kogokolwiek kończyła się jąkaniem i ogromnym potokiem seplenień w efekcie czego
mój introwertyzm pogłębiał się coraz mocniej.
Teraz byście
zrozumieli tą historię dokładnie opiszę jak wygląda mój pokój. A raczej
piwnica.
Piwnica.
Jest to pomieszczenie pięć na pięć mieszczące w sobie komputer, łóżko, krzesło,
szafę w której miałem tylko siedem par skarpet i majtek, dwie party jeansów i
trzy t-shirty, niezmienianych od ponad dziesięciu lat, prysznic, zlew i
toaletę. Nie potrzebuje wiele, nie cierpię na klaustrofobię. Raczej na jej
odwrotność dlatego też czuję się idealnie w swoim pokoju. A tak. Zapomniałem: są jeszcze schody które prowadzą na parter.
Schody są wykute w kamieniu jednak o ile się orientuje powierzchnia między
stopniami a podłogę piwnicy jest pusta. Kiedyś wyskrobałem dziurę z boku
schodów w skutek czego odkryłem mnóstwo pustej przestrzeni.
Jako że
jestem człowiekiem mam swoje potrzeby. Jedną z nich jest potrzeba osiągnięcia
orgazmu. Gdyby nie wygląd byłbym istnym ogierem seksu. Każdy mężczyzna w naszej
rodzinie spłodził kilkanaścioro dzieciaków. Jednak jako że wyglądam jak
wyglądam i jestem jaki jestem jedyne co mi pozostało to masturbacja w piwnicy.
Walę gruchę praktycznie sześć, siedem razy dziennie. Praktycznie do wszystkiego
poczynając od zwykłych zdjęć dziewczyn na profilach społecznościowych, poprzez
normalne porno, azjatyckie porno aż do hardcorowego porno lub też hardcorowego
azjatyckiego porno.
Mówi się że
prawie siedemdziesiąt Internetu to porno. Mogę śmiało rzec że obejrzałem dziewięćdziesiąt
procent porno w Internecie.
Wracając do
tematu:
Masturbacja
oznacza wytrysk, wytrysk oznacza ślady do posprzątania. Spuszczam się w papier
toaletowy którego zawsze mam pełno niestety nie mogę go wyrzucić do śmietnika
bo go nie mam ani spłukać w toalecie bowiem przy takiej ilości masturbacji
szybko bym zapchał toaletę dlatego też cały zużyty papier toaletowy z
plemnikami wrzucam do pustej przestrzeni pod schodami. Wrzucam. Ha. Po prostu
przeciskam go przez otwór który wyryłem na wysokości metr sześćdziesiąt. Jak
się wyprostuje mam metr dziewięćdziesiąt ale jest to już niemożliwe przez garba.
Oprócz tego
załatwiam swoje potrzeby (obie) pięć minut po tym jak wstanę a zawsze wstaję o
szóstej rano. Nieważne o której pójdę spać. Co paradoksalne, codziennie o
dwudziestej trzeciej muszę się załatwić a nic nie jem i nie piję między jednym
a drugim wypróżnianiem się.
Myję się
zawsze w soboty. Zlew mam by czasami zmoczyć umyć ręce po wyjątkowo tłustym
obiedzie.
W mojej
piwnicy jest strasznie wilgotno w skutek czego już teraz, w tak młodym wieku
pojawiają się u mnie objawy reumatyzmu. Jedyne miejsce gdzie jest w miarę sucho
to komputer a to tylko z tego powodu że na obecny sprzęt grzeje się tak szybko
i mocno że kubek błota potrafi zamienić się piasek w ciągu zaledwie trzech dni.
Skoro już o komputerze mowa: Jestem webmasterem, grafikiem, specjalistą od baz
danych oraz administratorem sieci w skutek czego tworzę strony internetowe,
portale społecznościowe i nowe
zabezpieczenia przed hackerami. Niewielkie grono ludzi ma ze mną jakikolwiek
kontakt jednak płacą oni na tyle dobrze bym mógł godnie żyć.
Widzę że
dokonałem już żmudnej prezentacji swojego beznadziejnego ja. Czas teraz napisać
to co muszę by was ostrzec. Ostrzec przed czym strasznym. Mi już nic nie
pomoże. Jestem martwy. Jestem trupem. Brakuje tylko lekarza który stwierdzi akt
zgonu.
Całość zaczęła
się jakiś rok temu, kiedy ze zdumieniem odnotowałem fakt że wszelkie robactwo i
pasożytnictwo ulotniło się z mojego pokoju. Codziennie, sukcesywnie zmniejszała
się liczba pająków, karaluchów i pcheł. Częściowo tęskniłem za nimi. Nadałem
już niektórym nawet imiona. Następnie, będzie to jakieś pół roku zaczęły
pojawiać się strupy na całym moim ciele. Nie były one wielkie jednak
pozostawiały one obrzęki w postaci wielkich, zielonych siniaków dookoła
strupów. Na początku był jeden ale z
dnia na dzień było ich coraz więcej.Początkowo myślałem że to rodzice
przychodzą w nocy i mnie tłuką. Jednak prawda okazała się o wiele gorsza.
EH…
Ile bym dał
by mnie ojciec tłukł zamiast by stało się to co się stało.
Prawdziwą
przyczynę pojawiania się strupów poznałem miesiąc po pojawieniu się pierwszego
strupa. Obudziłem się w środku nocy i moją pierwszą czynnością było, jak
zawsze, był to już odruch Pawłowa, dwukrotne klaśnięcie. Włączało ono automatycznie światło w moim
pokoju. W mgnieniu oka zobaczyłem mnóstwo pijawek, przyssanych do różnych
części mojego ciała. Wrzasnąłem. I zemdlałem.
Rano, gdy
obudziłem się nie było śladów po moim nocnych gościach. Cały roztrzęsiony
zacząłem przeszukiwać cały pokój. Przesuwałem meble szukając ich. Sprawdziłem
sufit. Nigdzie ich nie było. Dygocząc ze strachu nie byłem w stanie nic jeść.
Poprosiłem jedynie matkę u duży zapas kawy. Uznałem że skoro intruzy pojawiają
się w nocy to ja nie mogę spać. Będę czekał szukając miejsca gdzie one się
pojawią.
Niestety nie
można w nieskończoność pić kawy. Po pięciu dniach, ciągłego przeszukiwania
pokoju, uszczelniania wszelkich szczelin i zatykania jakichkolwiek dziur,
wykończony zasnąłem. A raczej zemdlałem. Obudziłem się trzy dni później w
szpitalu, na oddziale zamkniętym. Znalazł mnie ojciec, leżącego na podłodze.
Byłem odwodniony i straciłem ponad litr krwi. Lekarze podejrzewali
samookaleczenia dlatego zamknęli mnie na oddziale zamkniętym na miesięczną
obserwację. Na miesiąc ponieważ
powiedziałem im prawdę. Prawdę która brzmiała że to nie ja sam się okaleczam
tylko coś co wygląda jak pijawki. Nie uwierzyli mi jednak udało mi się
przekonać rodziców by wyremontowali cały mój pokój i pozatykali wszystkie
możliwe dziury. Nawet kratkę
wentylacyjną. Oraz wezwali ekipę od dezynsekcji. Zdziwieni zgodzili się.
Musieli się zgodzić. Płacę więc wymagam
Pobyt na
oddziale zamkniętym wspominam dość miło. Uporządkowałem sprawy zawodowe, otrząsnąłem
się a nawet dwa razy wymieniłem spojrzenia z introwertyczką która wylądowała na
tym samym oddziale z powodu próby samobójczej.
Powrót do
domu odbył się spokojnie. Rodzice przywieźli mnie autem do domu a ja od razu
ruszyłem do piwnicy i się w nim zaszyłem. Wyremontowali mi piwnicę bardzo
ładnie. Wszędzie były kafelki. Jako że mieszkam w tej ciepłej części świata nie
musze się obawiać zimy. Niestety nie dane mi było długo nacieszyć się spokojem.
Po trzech tygodniach od mojego powrotu do piwnicy, gdzie co noc słyszałem
skrobanie w płytkach zamontowanych na schodach, pojawiły się strupy.
Moją
pierwszą reakcją było zerwanie się z łóżka gdy tylko poczułem je i ucieczka z
pomieszczenia.
Niestety gdy
tylko stałem z łóżka upadłem na podłogę. Nie czułem nóg. Przerażony zdjąłem
jeansy i ujrzałem jak około setki tych pijawek przyczepiona jest do moich ud,
okolic intymnych, łydek i podbrzusza. Leciutko uchyliłem majtki. Załkałem. Nie
czułem bólu, jednak mój penis mimo że był w stanie maksymalnej erekcji, w wielu
miejscach był pogryziony. Widziałem z dwa, lub trzy otwory na wylot. I mnóstwo
pijawek na nim. Chciałem wrzasnąć ale nie mogłem nic powiedzieć. Przerażony
uniosłem rękę i pomacałem się po gardle. Poczułem pod palcami chropowatą
powierzchnię. Dotknąłem jedną z nich. I wtedy wydarzyło się coś co sprawiło że
zesrałbym się w gacie gdybym coś czuł. Ta pijawka odskoczyła od mojego gardła i
zaczęła biec po mojej twarzy. Przebiegła po moim oku. Z bardzo bliska widziałem
jej nóżki i podbrzusze. Wodząc wzrokiem za nią i leciutko poruszając głową
zaobserwowałem gdzie to coś biegnie. Biegło do dziury, tam gdzie gromadziłem
zużyte chusteczki z spermą. Zanim zemdlałem przypomniałem sobie dwie lekcje biologii.
Lekcje gdzie nauczycielka mówiła że wilgoć najlepiej wpływa na rozwój organizmów.
Oraz że plemniki im bardziej wilgotne otoczenie tym dłużej żyją.
Od tamtego
zdarzenia minął już tydzień. Widzę kości u nóg ale nie czuję bólu. Nie czuję głodu.
Nic nie czuję. Rodzice się martwią. Ale póki otrzymują pieniądze oraz sygnał że
żyje nic nie zrobią. A ja?
Siedzę tutaj
i opowiadam moją historię każdemu kogo to zainteresuje. Na niczym już mi nie
zależy. Nie krwawię. Nie wydalam. Moje mięśnie są zesztywniałe. Jestem trupem.
Żywym trupem który karmi swoje dzieci.
Instynkt
macierzyński.
Moje dzieci.
Niech jedzą.
Są ważniejsze niż ja.
Moje dzieci…
tą pastą zasłużyłeś na fansign'a, tylko mi się nie chce...
OdpowiedzUsuńMind-fuck, "Moje dzieci,niech jedzą, są ważniejsze niż ja" te ostatnie linijki... Normalnie Schiza :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDamn!
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, jak przeczytam więcej to może odkryję co to. Błędów trochę wyłapałam podczas lektury, ale to sprawa drugorzędna, do dopracowania( nie chce mi sie teraz do do tego wracać), liczy się pomysł, a jest ciekawy. Przesadziłeś z powierzchownością bohatera, to mnie zirytowało. Sprawiłeś , że historia od samego początku przestała być prawdziwa. Jeśli taki był zamysł to ok, jeśli nie warto byłoby to poprawić i trochę go uczłowieczyć :-)
OdpowiedzUsuńWoW ostatnie linijki sa najlepsze /A.
OdpowiedzUsuń