piątek, 7 marca 2014

My period



Postęp technologiczny idzie coraz bardziej do przodu. Ludzie już coraz mniej mają styczność z innymi przedstawicielami gatunku Homo Sapiens. Aplikacje na smartfona mogą zastąpić już twoją pamięć, twojego dietetyka, trenera czy ginekologa.
Mam na imię Kamila, mam siedemnaście lat i jako jedna z pierwszych dziewczyn zacząłem używać aplikacji: „My period”. Aplikacja ta posiadała wiele funkcji, niekoniecznie związanych z okresem. Na początku obliczała cały cykl miesiączkowy na podstawie danych typu waga, wiek, data pierwszej miesiączki. Potrafiła ona w dokładności do trzech godzin przewidzieć, kiedy nastąpi okres, a także wyliczyć dni płodne.
Jednak twórcom tej dziwnej aplikacji wciąż było mało. Każde kolejna aktualizacja tej aplikacji, której notabene nie można było wyłączyć, dodawała następne funkcje.
Na przykład druga aktualizacja pozwalała obliczyć, hipotetycznie rzecz jasna, kiedy dana osoba będzie przechodziła menopauzę.
O ile początkowo aplikację traktowano jako żart, ciekawostkę informatyczną, o tyle z czasem, gdy skuteczność jej przewidywań wyniosła sto procent, stała się ona istnym ewenementem. Każda dziewczyna, kobieta, nastolatka miała ją zainstalowaną w swoim telefonie.
Może przesadzam. Powiedzmy że każda, która interesowała się takimi informatycznymi ciekawostkami.
Twórcy programu jednak nie przestali i z czasem nazwa „My Period” była tylko nazwą. Owszem, funkcja dotycząca okresu była, ale pojawiły się możliwości, które sprawiły, że coraz więcej dziewczyn przestało chodzić do ginekologa.
Można było zrobić zdjęcie swojej pochwy, wystarczyło tylko jedną ręką rozchylić wargi sromowe, a drugą zrobić zdjęcie, by otrzymywać dokładny pomiar szerokości otworu. Kolejna wersja wysyła promień, który badał głębokość. Jeszcze kolejna zaś badała, czy wnętrze pochwy jest dobre i wydawała werdykt, czy należy iść z nią do lekarze.
Mimo że aplikacja robiła się coraz bardziej dziwna, złożona i wnikała coraz głębiej w intymność kobiet, nadal pozwalałam jej się aktualizować i korzystałam ze wszystkich funkcji. Wstydziłam się iść do ginekologa, dlatego bardzo chętnie jej używałam.
Tym bardziej, że potrafiła ona dobrać odpowiednią dawkę tabletek antykoncepcyjnych. Była niczym prywatny lekarz.
Często żartowałam sobie z koleżankami, że niedługo wystarczy sobie wepchnąć telefon z włączoną aplikacją w cipkę, by ten zbadał śluz.
Albo powiedział, jaka jest płeć dziecka.
No cóż. Wykrakałam. Owszem, nie trzeba było go sobie wtykać w wiadomy otwór. Wystarczyło nasikać na niego, by sprawdzić, czy jest się w ciąży, ewentualnie podniecić i nanieść odrobinę śluzu na telefon, by mieć pełne badanie ginekologiczne. Tak samo było z badaniem płci dziecka.
Byłam wniebowzięcia tą aplikacją.
Aż pewnego dnia…
Zamarzyłam, by cofnąć się w czasie i nigdy jej nie użyć.
Ale zacznijmy od początku.
Wszystko zaczęło się dwanaście dni przed pojawieniem się marzenia. Obudziłam się rano i pierwszą rzeczą, którą zrobiłam po przebudzeniu, było sprawdzenie aplikacji. Stało się to nawykiem.
Weszłam w menu i wybrałam kategorie: „Jaki dziś dzień”. Wyświetlił mi się napis:
„Dzisiaj jest siódmy dzień twojego cyklu. Za cztery dni będziesz miała dni płodne. Niewskazane jest uprawianie seksu, bowiem plemniki mogą dożyć”.
Uśmiechnęłam się, wstałam, rozebrałam się, zważyłam i wybrałam opcję „Antykoncepcja”. Podałam swoją wagę. Reszta danych była zapamiętana. Wyświetlił się komunikat:
„Daj próbkę swojego śluzu do analizy”.
Czasami trzeba było uzupełniać tę informację. Westchnęłam i myśląc o swoim koledze z klasy i o tym, jak pręży swoje muskuły, zaczęłam się lekko podniecać. Wystarczająco, by kawałek śluzu skapnął na telefon. Momentalnie przestałam. Od masturbacji można się uzależnić. I oślepnąć. A i tego, i tego wolałam uniknąć.
Na wyświetlaczu pojawił się wdzięczny napis:
„Dzienna dawka: pół tabletki. Dziękujemy za uwagę. %XSAZ”
Ostatni tekst był błędem. Czasami pojawiały się takie uszczerbki, mimo ciągłych aktualizacji i łatek programistów. Uśmiechnęłam się. Wciąż byłam dziewicą, ale umówiłam się z swoim chłopakiem, że jak tylko będzie wolna chwila, to zrobimy to. A dzisiaj taka chwila miała być. Mieliśmy nie iść do szkoły, tylko zostać u mnie w domu i uprawiać seks.
Niestety to nie wypaliło, bowiem mój chłopak został w domu. Musiał pilnie pomóc rodzinie - pękła im rura.
Smutna i zmęczona, wieczorem położyłam się spać, gdy nagle mój telefon zawibrował. Licząc, że dostałam sms’a od swojego chłopaka, podniosłam smartfona na wysokość oczu. O dziwo, wyskoczyło mi powiadomienie z „My Period”. Zwykle była to wina błędu, ewentualnie miał mi się zacząć okres. Musiałam zobaczyć powiadomienie, inaczej żyć by mi nie dało. Jak wcześniej pisałam. Był to błąd.
Napis brzmiał: „Gratulacje! Jesteś w ciąży! Telefon do najbliższej kliniki aborcyjnej: 544-353-443”. Przeklinając dzień, udałam się spać.
Rano obudziła mnie aplikacja. Zaspana, przeczytałam napis: „Za trzy dni stracisz dziewictwo. Uważaj”.
- Że co, kurwa? - mruknęłam
Przetarłam zaspane oczy, spoglądając raz jeszcze. Aplikacja była wyłączona. Uznając, że to błąd programu, zapomniałam o całej sprawie i udałam się do szkoły.
Program nie dawał mi spokoju. Pierwszego dnia przypominał mi, że za trzy dni stracę dziewictwo, co cztery godziny, drugiego dnia, co dwie, a trzeciego - co godzinę. Ignorowałam to i pisałam emaile do twórców, informując o błędzie oraz pytając, co się dzieje. Na żadnym forum nie umieli mi pomóc. Reinstalacja nic nie dała.
Oto wyciąg z logów programu:
06:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
07:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
08:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
09:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
10:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
11:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
12:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
13:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
14:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
15:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
16:00 „Dzisiaj stracisz dziewictwo. Gotuj się.”
Była sobota, nigdzie nie wychodziłam, mój chłopak do mnie nie przyjeżdżał. Nie miałam z kim tracić dziewictwa, dlatego postanowiłam odinstalować program i poczekać, aż go naprawią. Niestety nic to nie dało. Siedział on w głębi systemu i nadal wyświetlał komunikaty.
17:00 „Już niedługo. Umyj się. To twój pierwszy raz.”
18:00 „Nie stresuj się. To będzie bolało. Jak diabli.”
19:00 „Bądź gotowa.”
W końcu wkurzona wyciągnęłam baterię, zjadłam kolację, umyłam się i poszłam spać.
Obudziłam się o dwudziestej trzeciej. A raczej obudzono mnie. Mój ojciec, który był alkoholikiem, wyszeptał mi do ucha:
- Zawsze miałem na ciebie ochotę. Będę twoim pierwszym, okej?
Zanim zdążyłam wyrazić swój sprzeciw, zgwałcił mnie. Trzykrotnie. Rano, obolała i czująca wstręt do siebie samej, włączyłam telefon. Chciałam zadzwonić do chłopaka, by przyjechał do mnie.
Przywitał mnie napis:
„Mamy nadzieje, że było przyjemnie. Dziękujemy za skorzystanie z aplikacji „My Period””.
Zapłakałam przerażona i zadzwoniłam do swojego chłopaka błagając, by przyjechał jak najszybciej.
Nie miałam siły na nic. Na nic. Ledwo doczłapałam się do drzwi, by mu otworzyć.
Gdy otwierałam drzwi, przypomniał mi się pierwszy napis.
Napis, o treści:
„Gratulację, jesteś w ciąży! To chłopiec!”.
Upadłam na kolana i załkałam.
Nie udałam się do kliniki aborcyjnej.
Parę godzin przed wizytą, dostałam wiadomość:
„Jeśli usuniesz dziecko, umrzesz na raka szyjki macicy”.
Wierzę. Wierzę że to się stanie.


4 komentarze:

  1. Kamila jest Gender ! Jako pierwsza zaczął ! ; 3 Sacredq potrzebujesz korektorki/korektora

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę napisałeś o tym creepy pastę? :o zatłukę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nazwałabym tego creepypastą jako taką, ale historia ogólnie niezwykle wciągająca ^__^ Masz kilka błędów, ale nie przejmuj się. Twórz coraz lepiej! Chętnie poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zupełnie nie ogarniam motywu z wyznaczaniem odpowiedniej dawki tabletek anty i hasłem "pół tabletki". Skąd taki pomysł?

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie głupie lub nie na miejscu i nie związane z tematem posta komentarze będą kasowane