poniedziałek, 12 listopada 2012

Świadomy sen

Wielu z was wie co to świadomy sen. Ci co nie wiedzą niech lecą  się spytać wujka google.
Świadomy sen.
Brzmi fajnie co nie?
Możesz w nim kontrolować swój własny sen, robić co chcesz, odczuwać co chcesz. Normalnie jakbyś był bogiem. Świetna zabawa i rozrywka w czasie kiedy twoje ciało odpoczywa i regeneruje siły.
Brzmi kusząco co nie?

Szkoda tylko że nikt nie pisze o przykrych konsekwencjach. O tym jak twoja własna podświadomość wypowiada ci wojnę.

STOP! Zaczynam od końca! A nie zrozumiecie tego jeśli nie zrozumiecie poprzednich częśći

Zacznę może od początku:
Świadomym snem zacząłem interesować się jak miałem 15 lat. Był to wielki szał wśród młodzieży i takie tam.

Przeczytałem setki for po polsku i po angielsku na temat świadomego. Zbierałem informacje. Mnóstwo. W końcu z odpowiednią wiedzą postanowiłem sam doświadczyć rzeczywistego snu.

Wiele osób mówiło że najważniejsze jest wypracowanie własnej metody rozpoznania czy to sen czy rzeczywistość. Opracowałem. Teraz jest ona bardzo popularna. Nosiłem zawsze bransoletke na lewym przegubie i co pięć minut naciągałem ją i puszczałem. Zrobiłem z tego nawyk. Prawie taki sam jak mruganie lub oddychanie. Był ból czyli znak że nie śpię. Brak bólu oznaka że śpię.

Ale musiałem się upewnić po raz drugi. Zwykle robiłem prosty eksperyment. Coś co każdy potrafi zrobić gdy znajdzie się w świadomym śnie nawet jeśli o tym nie wie. Zmienić kolor czegokolwiek samą siłą woli. Udawało mi się= sen. Nie udawało mi się- rzeczywistość a ja muszę mocniej bransoletkę naciągać lub zmienić jej miejsce.

Ale dobra. Udawało mi się zmienić kolor. Wow... Niesamowite. Byłem w świadomym śnie. Ale krótko.

O tym też nie piszą. A jak piszą to rzadko. Nie piszą że to wymaga ogromnego skupienia i silnej woli. Przynajmniej gdy uświadamiasz sobie że to świadomy sen. Coś albo ktoś wywala cię z niego, wybudza, jakby nie chciało żebyś się w to bawił lub bawiła dalej. Wywraca cię. Tracisz równowagę. Lecisz w dół. A to cię zawsze wybudzi. Traktuj to jak wyjście awaryjne. Musisz z tym walczyć, z tym spadaniem..

Walczyłem z tym. Zeszło mi ponad dwa miesiące by mi się udało. Ale w końcu przełamałem, pokonałem to coś.

Przez pierwsze dwa lata było cudownie. Naprawdę. To uczucie boskości. Ta wielkość. Ta wszechmoc. Wiesz wtedy jak to jest być Bogiem.

Świadomy sen stał się moim nałogiem. Potrafiłem zapadać w niego na żądanie. Mogłem mieć świadomy sen we półśnie! Wielokrotnie na nudnej lekcji słuchałem nauczycieli, śpiąc jednocześnie na ławce i śniąc.

Kolejna sprawa: w świadomym czas płynie inaczej. Kiedy w świadomym ożeniłem się, miałem dwójkę synów, jednemu z nich kupiłem na trzynaste urodziny skuter. A działo się to podczas lekcji biologi jak zapadłem w pół sen na dokładnie 6 minut i szesnaście sekund.

I co było najważniejsze wciąż wiedziałem czy jest to sen czy rzeczywistość. Czy nie przyplątują się mi. Wiele osób przez to trafiło do psychiatryków. Przeplotła im się rzeczywistość. Oszaleli.
Ale nie mi!

Do czasu...

Miałem dziewczynę. Wiesz? Nie w świadomym ale w prawdziwym życiu. Byliśmy szczęśliwi. Aż pewnego dnia pokłóciliśmy się. Padły nieodpowiednie słowa. Rzeczy które mieliśmy zapomnieć przypomniały się. Zerwaliśmy.
Byłem wściekły na nią. Naprawdę. Ogromna złość mnie rozsadzała. Wiem że zabrzmi to psychopatycznie ale śniłem o niej w świadomych. Jak przychodzi do mnie, kaja się, błaga o wybaczenia. Ona a nie ja.

Moja pieprzona męska duma

Nie odzywaliśmy się do siebie już miesiąc. By sprowokować ją zacząłem zarywać do innej. Wiem dupek ze mnie. Siedemnastolatek a taką gówniarzerię odstawia. W każdym razie dowiedziała się o tym. Popełniła samobójstwo. W swoim liście pożegnalnym napisała że mnie kocha i nie może beze mnie żyć a skoro wolę inną to ona nie chce żyć.

Odkręciła butlę z gazem. Poczekała minutę. Zapaliła papierosa. Nie było nawet co zbierać. Tak samo jak z sąsiadów. Za ścianą bawiła się trójka dzieci i ich mama. Matka przeżyła. Dzieci nie.

To była moja wina. Odpowiadam za śmierć czterech osób i ciężki uraz u jednej.

Kochałem ją mocno wiesz? Tylko ta moja pierdolona duma.

Wracając do tematu miałem ogromne poczucie winy. Jedynie w świadomym śnie mogłem zapomnieć że przyczyniłem się do śmierci czterech osób

Wkrótce się to zmieniło. Dopadło mnie... Nie wiem jak to nazwać. Sumienie? Poczucie winy? Podświadomość?
Sam nie wiem..

W każdym razie od czasu tego wypadku mój świadomy sen zaczął wymykać się spod kontroli.

To coś mnie dopadło i mordowało. Wielokrotnie. Obcinał głowę, nogi, ręce, pozwalało się wykrwawić, sprawiało że wpadałem pod auto, tira, ciągnik, walec, samolot, topiło, paliło, wieszało, nadziewało, rąbało. Uśmiercało na miliony sposobów.

To tylko sen powiesz co nie? Przecież to sen.

Tylko że ja w tym śnie czułem ból. To była rzeczywistość. Prawdziwy świat. Nie wiedziałem lub zapominałem że to sen.

,,A wyjście awaryjne?" zapytasz. ,,Co z nim?" -zapytasz

Ano nic. Spadasz i w końcu uderzasz o ziemie. Łamiesz wszystkie kości. Lądujesz w szpitalu. Tak na trzydzieści lat. Jesteś warzywkiem.
Potem się budzisz.

Czasami działo się to gdy umierałem. Wpadałem pod tira. Wszystkie kości połamane. Do szpitala. 25 lat jestem warzywkiem. Pobudka.
Wieszano mnie. To samo. Nadziewano. To samo
Umierałem miliardy razy
Jeśli miałem szczęście budziłem się
Jeśli nie leżałem jako warzywo w szpitalu. Lub żyłem jako kaleka. Ból stawał się moim towarzyszem

Widziałem śmierć moich bliskich. Wszystkich których kocham.

Żyłem w tym śnie. To było prawdziwe życie.

A potem pobudka. I zaczynasz się zastanawiać czy to jest życie czy sen.
Gubisz się.

Jedyne co sprawia że wiesz że to życie a nie sen to fakt że czujesz pozostałości po śnie.
Powieszono cię? Spokojnie...cały dzień będzię cię szyja bolała
Odrąbano ci rękę? Super, dzisiaj lepiej jej nie używaj, jest ona otępiała
Wypruto flaki? Nic nie zjesz dzisiaj
Byłeś warzywem?
Przez 5 minut każdej godziny znów nim będziesz. Dopadnie cię nagle. Nie będziesz mógł nic zrobić. Nawet mrugnąć. Kompletny paraliż przy całkowitej świadomości.

Zaczynałem się bać. To była wojna. Ja przeciwko temu czemuś. Trwała pół roku. Przegrywałem. W dzień w dzień. Bałem się okropnie wszystkich i wszystkiego. W końcu poszedłem do psychiatryka.

Siędzę w pokoju bez klamek
Mam 19 lat
Jestem po czterech próbach samobójczych
Wojna wciąż trwa. Przegrywam

A teraz idź stąd. Wrzuć to co powiedziałem do internetu. Niech inni się dowiedzą.
Zostaliście ostrzeżeni

2 komentarze:

  1. Ty kontra ty i ty przegrywasz, a ty wygrywasz? :'D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też się tym bawie, zastanawiałem się nad zagrożeniami i tego pod uwagę nie brałem. Wierzę Ci w ten koszmar, wszystko jest logiczne. Ja jak nie mogłem czegoś stworzyć, to staram się, aby ktoś mi przyniósł to. Może poszukaj we śnie kogoś kto Ciebie obroni zawsze. Razem będziecie silniejsi. Ja gdy kogoś spotykam we świadomym śnie, to ta osoba ma swoją świadomość...

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie głupie lub nie na miejscu i nie związane z tematem posta komentarze będą kasowane